Jedna z najczęściej powtarzanych zasad bezpieczeństwa w górach – nie chodź w góry sam. A jednak im więcej się chodzi, im więcej się człowiek wspina, tym bardziej ciągnie go do samotnych wyczynów – „wielkiej, ryzykownej walki” na polu której jest tylko przyroda i własny umysł. Choć instynkt podpowiada, że to szaleńcy, podświadomie zazdrościmy „solistom”. W książce o takim tytule Fabio Palma zaprezentował 26 sylwetek osób, które wspinają się solo, wśród nich m.in. kontrowersyjnego Alaina Roberta i zadziwiającego Ueli Stecka.
Do tej książki podchodziłam z prawdziwym namaszczeniem. Przecież wspinaczka solo, często bez asekuracji to coś równie niedostępnego jak himalajskie ośmiotysięczniki. Coś, co działa na emocje, pobudza wyobraźnię, każe czuć respekt. „Lina jest przewodzącą życie arterią… Rozrzedza obawy i emocje, a solowa wspinaczka kładzie nacisk na te dwa aspekty egzystencji. Lina osłabia odczuwanie…” – deklaruje na łamach tej książki Pietro Dal Pra. I faktycznie nie brakuje tu głębokich przemyśleń, na jakie mogą sobie pozwolić tylko ludzie żyjący w ekspozycji, ale też ze względu na małą popularność zagadnienia w Polsce – wiele wątków było dla mnie niezrozumiałych. Czułam się jakbym czytała Wikipedię w języku, który znam na poziomie bardzo podstawowym – niby to definicje i objaśnienia, ale momentami zupełnie niejasne.