„Jeśli ruszysz w kierunku wierzchołka – to już nie ma żadnych wytłumaczeń. Jesteś tylko ty i natura, ty i góra. Ty i twoje marzenia. Ty i potrzeba udowodnienia sobie samej, że jesteś w stanie to zrobić – mimo że wszyscy ci mówili, że to jest niemożliwe. Ale na tym to polega – bez strachu nie ma odwagi” – powiedziała Martyna Wojciechowska. Za sprawą zdobywczyni Korony Ziemi w czwartkowy wieczór (15 października) do klimatycznej sali w piwnicach klubokawiarni Centrum Zarządzania Światem nie dałoby się wetknąć nawet szpilki. Spóźnialscy nie tylko nie mogli liczyć na miejsca siedzące, ale i z trudem znajdowali wolny kawałek podłogi. Jednak takie sytuacje, gdy publiczność z konieczności niemal siedzi sobie nawzajem na kolanach, a tlen jest towarem deficytowym, tworzą zwykle niepowtarzalną atmosferę. Tak było i w tym wypadku – pisze Agata Piasecka. Spotkanie zorganizowano z okazji wznowienia książki „Przesunąć horyzont”.
Czytaj dalej…
Tag: Mount Everest
Martyna Wojciechowska: Ze szczytu Everestu najlepiej widać… inne góry do zdobycia [Nowe wydanie „Przesunąć horyzont”]
Anegdotki z zimowego Everestu – „od A do 8848”
Nie wiem, chyba udzieliła mi się portalowa stylistyka – „5 rzeczy, których nie wiesz o…” a może to bezsilność, że nie potrafię po raz kolejny, ale na inny sposób, napisać czegoś o wydarzeniach zarejestrowanych na filmie „Gdyby to nie był Everest…”. Dlatego po spotkaniu z Leszkiem Cichym, które zorganizował Sklep Podróżnika świętując 25. rok swojej działalności postanowiłam raz na dobre rozprawić się ze wszystkimi anegdotkami dotyczącymi zimowego wejścia Polaków. Oczywiście to temat otwarty, więc liczę na Was(z współudział…).
„Pokonać Everest” Beara Gryllsa – recenzja konkursowa
Zgodnie z obietnicą od dzisiaj zaczynamy prezentowanie recenzji wyróżnionych w konkursie. I miejsce zdobyła Małgorzata Kowalska za recenzję książki „Pokonać Everest” Beara Gryllsa. Zapraszam do lektury i oczywiście dzielenia się swoimi wrażeniami.
Kiedy w księgarni spojrzałam na książkę, na okładce której widniało zdjęcia znanego, angielskiego „survivalowca”, pomyślałam z dużym niesmakiem : „O nie, facet idzie w komercję. Oto następna książka, w której kolejny raz będzie tłumaczył harcerzom i ludziom lasu, jak przeżyć dzień bez wody i jak znaleźć jedzenie w lesie. Kolejnej książki Gryllsa w naszym domu nie będzie.”
Leszek Cichy: Everest w nas zostaje. Relacja ze spotkania „Himalaje Cichego” w ramach cyklu „Góry wartości”
We wtorek Centrum Myśli Jana Pawła II zainaugurowało w Warszawie cykl „Góry wartości”. Wyprawy w góry wysokie są tu wyprawami wgłąb siebie, a bohaterowie spotkań starają się pokazać, że wspinaczka to nie tylko wysiłek fizyczny, ale także rozwój duchowy. Jako pierwszy o swoich doświadczeniach opowiedział Leszek Cichy. Na spotkaniu pt. „Himalaje Cichego” były „góry uczestników”. Dla tych, którzy nie mogli krótka relacja.
Szerpowie zamknęli kawałek Everestu w luksusowym zegarku
Namgel i Thundu to dwaj Szerpowie z Everestu, którzy porzucili ryzykowne zajęcie na rzecz wytwarzania w Katmandu luksusowych zegarków. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie mieli zamożnego opiekuna w osobie Michaela Kobolda. Okazało się jednak, że ekskluzywna seria zegarków Kobold „Made in Nepal” z kawałkiem skały z Everestu wzbudziła poważne kontrowersje w Nepalu.
Zacznijmy od tego, że dla Namgela i Thundu świat luksusowych zegarków był tak odległy, jak dla nas Katmandu. Nowa kariera himalajskich przewodników zaczęła się od spotkania z brytyjskim podróżnikiem sir Ranulphem Fiennesem i jego kolegą, amerykańskim producentem luksusowych zegarków, Michaelem Koboldem. Zamożny biznesmen w 2010 roku postanowił wraz z żoną Anitą wejść na Everest. Patrząc na popularność komercyjnych wypraw i tegoroczne tłumy to raczej nic niespotykanego. Jednak ta wyprawa mogła zakończyć się źle.
Wojciech Franus zastanawia się jak wygląda Mount Everest…
Wojciech Franus jest dyrektorem artystycznym polskiej edycji „National Geographic”. Przez jego ręce przeszła niezliczona liczba zdjęć (górskich). Zwłaszcza, że fotograf prawie etatowo juroruje w różnych konkursach. Najbliższy to 4. edycja konkursu fotograficznego „Najpiękniejsza góra świata”, który startuje 30 kwietnia, więc macie jeszcze czas przejrzeć archiwa lub wyruszyć z aparatem na szlaki. Tymczasem przeczytajcie, co o fotografowaniu gór mówi Wojciech Franus i dlaczego nie każde zdjęcie góry jest z góry skazane na sukces.
Czy góra jest dla fotografów wdzięcznym obiektem?
Jak najbardziej, góry i krajobrazy są bardzo wdzięcznymi do fotografowania obiektami. To duże wyzwanie, a jednocześnie duża radość, gdy się uda. Takie zdjęcie wymaga od fotografa wysokiej klasy profesjonalizmu, dużych umiejętności warsztatowych, opanowania techniki fotograficznej, jak i zrozumienia specyfiki gór – tego, jak bardzo jest tam niestabilna pogoda, w jaki sposób układa się światło, w którą stronę i dlaczego podążają chmury, jak rzucają cień itd. Jednym słowem jest to bardzo wdzięczny temat, ale wymagający dużego skupienia i zaangażowania za strony fotografa.
Komiks na podstawie dzienników Krzysztofa Wielickiego
„Halo, baza! Czy nas słyszycie? – Tak, gdzie jesteście? Halo, halo? – A zgadnijcie?! – Halo! Halo! – Na szczycie. Jesteśmy na szczycie!!!”. Oczywiście zgadniecie bez problemu, że to słynny cytat z rozmowy, jaką Krzysztof Wielicki przeprowadził z Andrzejem Zawadą ze szczytu Mount Everestu. Zimą.
Zimowe wejście na Mount Everest to część naszego narodowego DNA. Minęły 32 lata, więc pierwsze zimowe wejście na najwyższą górę świata – 17 lutego 1980 – to już jak bitwa pod Grunwaldem czy upadek komunizmu. Jeszcze do niedawna był to oderwany od współczesności kawałek historii, o którym czyta się co jakiś czas w publikacjach okolicznościowych lub książkach górskich (ostatnio w „Ucieczce na szczyt” Bernadette McDonald). Skandynawowie mieli Wikingów, Amerykanie zdobywców prerii, a my lodowych wojowników. 9 marca 2012 sytuacja trochę się zmieniła…
„Wróciliśmy na wojenną ścieżkę” – powiedział o sukcesie Adama Bieleckiego i Janusza Gołębia, Krzysztof Wielicki. To on w przyszłym roku zastąpi Artura Hajzera i będzie kierownikiem kolejnej zimowej wyprawy – na Broad Peak. Byłoby miło, gdyby łącząc się z uczestnikami swojej ekipy usłyszał „Jesteśmy na szczycie!!!”.