„Jeśli ruszysz w kierunku wierzchołka – to już nie ma żadnych wytłumaczeń. Jesteś tylko ty i natura, ty i góra. Ty i twoje marzenia. Ty i potrzeba udowodnienia sobie samej, że jesteś w stanie to zrobić – mimo że wszyscy ci mówili, że to jest niemożliwe. Ale na tym to polega – bez strachu nie ma odwagi” – powiedziała Martyna Wojciechowska. Za sprawą zdobywczyni Korony Ziemi w czwartkowy wieczór (15 października) do klimatycznej sali w piwnicach klubokawiarni Centrum Zarządzania Światem nie dałoby się wetknąć nawet szpilki. Spóźnialscy nie tylko nie mogli liczyć na miejsca siedzące, ale i z trudem znajdowali wolny kawałek podłogi. Jednak takie sytuacje, gdy publiczność z konieczności niemal siedzi sobie nawzajem na kolanach, a tlen jest towarem deficytowym, tworzą zwykle niepowtarzalną atmosferę. Tak było i w tym wypadku – pisze Agata Piasecka. Spotkanie zorganizowano z okazji wznowienia książki „Przesunąć horyzont”.
Czytaj dalej…
Tag: Artur Hajzer
Martyna Wojciechowska: Ze szczytu Everestu najlepiej widać… inne góry do zdobycia [Nowe wydanie „Przesunąć horyzont”]
Pasja Gór: Zbudujmy ten pomnik!
W ten weekend częściej niż zwykle myślimy tych, którzy odeszli, również o tych, którzy nie wrócili, zostali w górach. Czy należą się im za to pomniki? Tu zdania są podzielone. Czy gdyby byli naszymi bliskimi, chcielibyśmy mieć miejsce przy którym można postawić świeczkę i ich powspominać bez konieczności wyjazdu w góry wysokie? Tak. Póki odnosili sukcesy w górach i inspirowali, byli jak rodzina dla nas wszystkich, gdy ich zabrakło, te prawdziwe rodziny zostały same.
Ostatnio ktoś po śmierci bliskiej osoby powiedział, że łatwiej przez to przechodził, dzięki temu, że ma „górską rodzinę”. Myślę, że wszyscy jesteśmy górską rodziną, dlatego chciałam raz jeszcze poprosić i namówić Was do wsparcia projektu „Pasja Gór”, którego celem jest budowa pomnika dla śląskich himalaistów: https://polakpotrafi.pl/projekt/pasja-gor. Jesteśmy w połowie drogi, ale czasu też coraz mniej…
Czytaj dalej…
Jak nazwałam Artura Hajzera „grubym gburem” i dlaczego w tym roku spodziewałam się „zemsty”
Wpis ten wymaga słowa wstępu. Nie należy go odczytywać szalenie dosłownie. Osoby podobne do osób naprawdę istniejących są tymi osobami (chyba że akurat przytyły i są do siebie mniej podobne). Dotyczy on udziału w Biegu dla Słonia, ale nie jest relacją z niego. Wpis korzysta z komfortu kategorii „Personal mountains”, w której wszystko jest subiektywne. Napisany jest w dobrej wierze i z pewnym przesłaniem, ale jeśli nie nie jest ono czytelne, to biorę to na swoją silną klatę i rozczarowanych przepraszam.
Artur Hajzer – Ice Leader
Is winter Himalayan mountaineering possible without Artur Hajzer? “Well, they say ‘in for a penny, in for a pound.’ There is a will to finish it, an urge to confirm the Polish leadership in this discipline. It is a wonderful idea and I am making it happen with passion,” he used to say. Although the Gasherbrum expedition, during which he died, took place outside of the Polish Winter Himalayan Mountaineering Project 2010-2015 (Polski Himalaizm Zimowy – PHZ), it had been well known that he went there to build up his stamina for the remaining summits which have not been climbed in winter yet. He was one of the youngest Ice Warriors and has become the eternally young Ice Leader. This article, written by Jagoda Mytych, was originally published in “n.p.m.” magazine in September 2013. Traslated by Jakub Safiak.
Czytaj dalej…
Artur Hajzer – Lodowy Kierownik
Czy możliwy jest himalaizm zimowy bez Artura Hajzera? – Jak się powiedziało a, trzeba powiedzieć i b, i z. Istnieje chęć, żeby to dokończyć. Chęć ugruntowania polskiej pozycji lidera w tej dyscyplinie. To piękna idea i z pasją ją realizuję – mówił. I choć wyprawa na Gaszerbrumy, podczas której zginął, odbyła się niejako obok projektu Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015, to i tak było wiadomo, że pojechał, aby budować tam formę na pozostałe, nie zdobyte jeszcze zimą szczyty. Był jednym z najmłodszych Lodowych Wojowników – stał się wiecznie młodym Lodowym Kierownikiem. Tekst po raz pierwszy opublikowany był w magazynie „n.p.m.”, w numerze z września 2013.
Czytaj dalej…
Janusz Majer o Arturze Hajzerze: Byliśmy jak stare, dobre małżeństwo
Ponad 30 lat przyjaźni. Wspólne sukcesy i porażki – nie tylko te górskie, ale i biznesowe. Jak słusznie zauważyła Iza Hajzer – każdy znał jakąś twarz jej męża, jedną lub kilka – ale Janusz Majer może spokojnie powiedzieć, że znał je wszystkie. Przeczytajcie, jak bliski przyjaciel wspomina Artura Hajzera, himalaistę, który miał na swoim koncie 7 ośmiotysięczników, ale też mentora, za sprawą którego ośmiotysięczne szczyty zimą zaczęli zdobywać przedstawiciele młodego pokolenia wspinaczy.
Czytaj dalej…
Bo to bieg godny powtórzenia… Bieg dla Słonia 7.08.2013
Ponad tysiąc osób wzięło w środę udział w nocnym Biegu dla Słonia, czyli dla Artura Hajzera. Przez Park Śląski przepłynęła świetlista fala czołówek. „Artur gdyby tu był z nami, to by urósł fizycznie widząc, jak wiele osób go naśladuje” – powiedział Krzysztof Wielicki, przypominając, że i sam Hajzer biegał i to maratony. Tymczasem w środę pobiegli wszyscy: starsi i młodsi, wspinacze, biegacze i kompletni biegowi debiutanci (to moja grupa).
Śmierć lodowego wojownika na łamach ”Polityki”
Zgodnie z zapowiedzią publikuję treść maila, który wysłałam do redakcji „Polityki” po przeczytaniu artykułu „Śmierć lodowego wojownika” Adama Grzeszaka i Marcina Piątka z numeru 29(2916) 17.07-23.07.2013. Nie polemizuję ze wszystkimi stwierdzeniami, które mi się w tym tekście nie podobały, ponieważ zostawiam autorom prawo do własnej oceny i nie wnikam w ich kompetencje w zakresie tych ocen – jednak nie będę kryła, że jest to moim zdaniem tekst słaby, o wszystkim i o niczym i szkoda, że opublikowany został pod takim, a nie innym tytułem.
Czytaj dalej…
Personal mountains: Jest życie do przeżycia
„Stawiam na młodych” – mówił Artur Hajzer. I nie tylko stawiał, ale pomagał, doradzał, uczył i… uczył się od młodych. Dzięki pasji i wyznaczaniu sobie coraz trudniejszych wyzwań sam znalazł sposób, żeby być wiecznie młodym. Jego odejście każdy przeżywa na swój sposób – dla mnie po szoku, niedowierzaniu, złości – przyszedł czas na odrobienie hajzerowych lekcji. Zwłaszcza jednej: życia z pasją.
„Powiedz, co zrobiłeś zimą?” – artykuł o historii polskiego himalaizmu zimowego z „n.p.m.”
W majowym numerze magazynu „n.p.m.” ukazał się mój tekst podsumowujący dotychczasową (wówczas) historię polskiego himalaizmu zimowego. Jak łatwo się domyślić, pisałam go w cieniu tragedii na Broad Peaku i kiedy teraz biorę się do dopisania mu kolejnych akapitów – ponownie są one tragiczne, a być może zamykające cały rozdział. Ale jest też inny powód, dla którego ten tekst teraz jest dla mnie ważny – zapoczątkował wymianę maili z Arturem Hajzerem, w których odniósł się do niektórych z opisanych i znanych przeze mnie tylko teoretycznie wydarzeń. Czytaj dalej…
Artur Hajzer: Himalaiści nie są kapliczką straceńców
„Istotą alpinizmu, himalaizmu jest niebezpieczeństwo. Gdyby nie było tego niebezpieczeństwa, byłaby tylko turystyka wysokogórska. Wypadki od czasu do czasu się zdarzają. Nie potrafimy sobie z tym poradzić, ale idziemy w góry po to, żeby żyć i nikt z nas nie zakłada, że z gór nie wróci. Nie ma obowiązku powszechnego zgadzania się z istotą alpinizmu i dla dużej części odbiorców i naszego społeczeństwa będzie to absolutnie niezrozumiałe” – tak po wydarzeniach na Broad Peaku mówił mi Artur Hajzer. Przypominam wywiad, który ukazał się w majowym numerze magazynu „n.p.m.”. Niektóre odpowiedzi dziś są tym bardziej aktualne. W góry szedł po życie i przeżył je z pasją.
Żegnaj… [*]
7 lipca 2013 podczas odwrotu spod szczytu Gasherbrum I (8068m), zjeżdżając kuluarem japońskim zginął Artur Hajzer: zdobywca siedmiu ośmiotysięczników, pomysłodawca programu Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015 i kierownik odbywających się w jego ramach wypraw, współtwórca marek Alpinus i HiMountain, autor książek „Atak rozpaczy” i „Korona Ziemi: nie-poradnik zdobywcy”. Wyrazy współczucia rodzinie i bliskim wielkiego himalaisty i człowieka.
Czytaj dalej…