Konferencja po powrocie zimowej wyprawy na Broad Peak. Sukces w cieniu tragedii.

kon2We wtorek podczas spotkania prasowego uczestnicy zimowej wyprawy na Broad Peak: jej kierownik Krzysztof Wielicki oraz uczestnicy Adam Bielecki i Artur Małek opowiedzieli o wydarzeniach, które rozegrały się na tym ośmiotysięczniku. Głos zabrał również Artur Hajzer, pomysłodawca programu Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015, w ramach którego zorganizowano wyprawę. Niestety z góry nie wrócili Maciej Berbeka i Tomasz Kowalski – i to ta tragedia zadecydowała o charakterze spotkania.

Wyprawa [na Broad Preak] pozostanie już na zawsze na kartach historii alpinizmu i himalaizmu jako wyprawa, która się zakończyła sukcesem, ale też i pozostanie ta wyprawa na kartach, na których opisywane są dramaty i górskie tragedie. Historia alpinizmu zna ich bardzo wiele, w tym także historia polskiego alpinizmu. Wyprawa ta to sukces w cieniu tragedii.  Myślę, że jednak powinniśmy mieć świadomość, że taki jest himalaizm, ekstremalny sport, w którym Polska, jeśli chodzi o himalaizm zimowy zajmuje pierwsze miejsce i chyba trzeba by było dążyć do tego, żeby to pierwsze miejsce utrzymała i to już na zawsze – powiedział prezes PZA, Janusz Onyszkiewicz.

kon1Jeśli wyprawa jest sukcesem w cieniu tragedii, to konferencja była obecnością w cieniu nieobecności. Pierwszą rzeczą, jaka rzucała się w oczy po wejściu na salę konferencyjną Centrum Olimpijskiego były czarno-białe zdjęcia Macieja Berbeki i Tomka Kowalskiego. Symboliczna obecność nieobecnych. Przyznam, że trudna. Drugie takie odczucie to spuszczone głowy i przygnębiony wzrok Adama Bieleckiego i Artura Małka; cichy, ledwo słyszalny głos Krzysztofa Wielickiego. Przez moment obawiałam się, czy nie odbędzie się jakiś sąd nad zdobywcami, którzy powrócili, ale na szczęście nie; nikt nie szukał sensacji, raczej zrozumienia, które pomogłoby zaakceptować fakty. Zaskakiwała liczba dziennikarzy i kamer, których operatorzy dosłownie zasłonili wypowiadających się wspinaczy.

kon4  kon3

Artur Hajzer przywołał słowa Zygmunta Andrzeja Heinricha, który mówił, że „za żaden szczyt nie warto nawet poświęcić paznokcia”.

My himalaiści idziemy w góry po to, żeby żyć, żeby wrócić. Nikt z nas nie zakłada żadnej tragedii. Nie potrafimy jednak czasami uniknąć wypadków, które się zdarzają. To siła wyższa, rzeczy silniejsze od nas. Pomimo tego, że przygotowujemy się świetnie, planujemy jak najlepiej tylko potrafimy i wszystkie nasze działania uważamy za racjonalne. Tak było też w tym wypadku. Oczywiście chcielibyśmy mówić też o wyczynie i dokonaniu, ale jako himalaiści jesteśmy przede wszystkim winni pamięć tym, którzy zostali na stokach Broad Peaku na zawsze. Dla nas oni są bohaterami, tak samo jak bohaterami są Adam Bielecki i Artur Małek.

Krzysztof Wielicki przedstawił przebieg akcji górskich zaczynając od nieudanych prób zdobycia Broad Peaku, które miały miejsce jeszcze w lutym. Po oknie pogodowym z 17 i 18 lutego przyszło załamanie pogody. Kolejna szansa wiązała się z datą 5 marca. „Cała czwórka myślała o szczycie i wiedzieli, że stoją przed szansą pisania historii himalaizmu zimowego, byli zdeterminowani i zmotywowani. Powtarzali, że tylko pogoda może im przeszkodzić. A tu nagle pogoda idealna. Chcieli pójść dwoma zespołami w jeden dzień i się zgodziłem”.

5 marca o godzinie 5. 15 polscy himalaiści wyruszyli z obozu na wysokości 7400 metrów. Po trzech godzinach byli przy szczelinie, która zatrzymała ich w lutym. Od przełęczy dzieliły ich jednak jeszcze kolejne szczeliny i osiągnęli ją dopiero o 12.30. „Pytałem: Maciek zamierzacie iść do szczytu? Po to tu przyjechaliśmy – taka była jego odpowiedź”. Grań również okazała się wymagająca.  O 15 byli na przedwierzchołku Rocky Summit – tym samym, który w 1988 roku Maciej Berbeka mylnie uznał za szczyt. „Maciek, jest późno dacie radę?” – znowu dopytywał kierownik.

„Rozumiałem jego decyzję – nie było żadnego powodu, żeby zawrócić. Idealna pogoda. Nie da się zespołowi szczytowemu powiedzieć, że ma zawrócić, zwłaszcza, że warunki były idealne i nikt nie zgłaszał żadnych problemów”. Z przedwierzchołka Rocky Summit kontaktował się Adam Bielecki, który nie mógł znaleźć drogi. „Stary, tu się w ogóle nie mogę połapać” – mówił. Ponieważ miał problemy z radiotelefonem nie odezwał się już więcej aż do godziny 22, ale o 17.20 stanął na szczycie. 30 minut później jest tam Artur Małek, a o godzinie 18 Maciej Berbeka i Tomek Kowalski. O sukcesie poinformował kierownika Maciej Berbeka. Kolejny kontakt był z Tomkiem Kowalskim, który zgłaszał problemy z podejściem Rocky Summit (w drodze powrotnej trzeba najpierw podejść na przedwierzchołek i dopiero można schodzić po poręczówkach). „To było zaskakujące, że po godzinie od zdobycia szczytu himalaista zgłasza problemy. Motywowałem go, żeby doszedł do Rocky Summit. Przez całą noc odbyłem z Tomkiem kilka rozmów. Zawsze odpowiadał: jestem słaby, nie mogę iść… Robił wrażenie nieświadomego. Prowadziłem go tak do 6.30. Pytałem o Maćka. Raz go widział, a raz nie”.

O godzinie 22.10 do obozu IV dotarł Adam Bielecki, drugi o godzinie 2 zszedł Artur Małek. Z Tomkiem się urwała łączność, z Maćkiem nie było żadnego kontaktu. Nad ranem kucharz zauważył światełko z przełęczy, uznaliśmy, że to jest Maciek. Karim wyszedł z obozu II z tlenem, w celu odszukania schodzącego. Doszedł do szczeliny do 7700, ale niestety nikogo nie widział. Wtedy myślałem, że jeszcze nie wszystko stracone. Artur się zgodził jeszcze pozostać w obozie IV. W nocy się zerwał wiatr, więc Artur i Karim zeszli do obozu II, następnego dnia zeszli do bazy. 7 marca wysłałem jeszcze tragarzy wysokościowych, żeby ktoś był w górze. Wieczorem zaczęło wiać, 8 marca do bazy zeszli tragarze. Pogoda się zmieniła, zaciągnął wiatr, przestaliśmy widzieć, co się dzieje na górze. O godzinie 14 podjąłem decyzję o likwidacji bazy. Było to 80 godzin od wyjścia z obozu IV, 56 godzin od ostatniego kontaktu. Po kontakcie z lekarzem medycyny górskiej doszedłem do wniosku, że zaginieni nie mieli już prawa żyć i dlatego podjąłem decyzję o zakończeniu wyprawy.

Krzysztof Wielicki poinformował również, że on i Artur Hajzer zwrócili się do Polskiego Związku Alpinizmu o powołanie komisji, która w sposób audytowy oceni działalność górską wyprawy zimowej na Broad Peak. „Z szacunku dla bliskich dwóch kolegów, którzy zostali na górze jesteśmy otwarci na przekazanie wszystkich materiałów i odpowiadanie na wszystkie pytania. Natomiast oceny zostawiamy innym” – dodał Artur Hajzer.

kon5Wracając do obecnych na konferencji uczestników wyprawy, zarówno Adam, jak i Artur podkreślali, że nic nie wskazywało na zły stan zdrowia Tomka. Adam, który jako pierwszy osiągnął szczyt spotkał podchodzących kolegów podczas swojego zejścia. „Tomek mówił, że czuje się ok. Zwróciłem uwagę, że muszą się strasznie śpieszyć. Pamiętam, że powiedziałem: Tomek, żebyście nie wpadli na pomysł biwakowania. Całą noc musicie schodzić, schodzić. Dla mnie idea biwakowania zimą jest zupełnie abstrakcyjna. W moim mniemaniu nie da się tego przeżyć (…) Kiedy rozpocząłem zejście, byłem przekonany, że chłopcy są w dobrym stanie i nie będą mieli problemów”. „Przy podstawie kopuły szczytowej spotkałem chłopaków. Tomek wydawał się bardziej świeży ode mnie” – wspominał Artur Małek.

Co dalej? Artur Hajzer uchyla się na razie od odpowiedzi na pytanie, co dalej z programem Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015 i pozostałymi, niezdobytymi zimą szczytami.

Mogę tylko szukać pocieszenia w tym, że nie było gorzej, że dwóch uczestników zeszło, a decyzje kierownika i cały przebieg wyprawy uważam za działanie racjonalne. Na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Wydaje się, że u Tomasza Kowalskiego chodziło o zdrowie, a w przypadku Macieja Berbeki, oprócz wyczerpania energetycznego, w grę wchodzi także upadek bądź wpadnięcie do szczeliny.

„Na górze zostali nasi przyjaciele, to dla nas wielka tragedia” – powiedział Artur Małek. „Nie ma wątpliwości, że straciliśmy przyjaciół. Trudno sobie wyobrazić sytuację na poziomie morza, w której relacje tak szybko wchodziłyby na tak głęboki poziom jak w górach. Wiążąc się liną zawierzamy partnerowi swoje życie. Spędzaliśmy ze sobą długie godziny. Łączyła nas wspólna pasja i marzenie. Ciężko się z tego otrząsnąć. To po prostu dramat”.

Adam Bielecki zapowiada, że wspinać się nie przestanie: „Nawet przez moment mi to nie przyszło do głowy. Wspinanie to nie jest hobby. To nie jest coś, co można robić od czasu do czasu i w pewnym momencie stwierdzić- już mi się znudziło. To jest sposób na życie. Rodzaj aktywności, który mnie ukształtował jako człowieka. Przestając się wspinać musiałbym zanegować prawie całe swoje dotychczasowe życie. I na pewno tak nie będzie. Na pewno potrzebujemy czasu. Nikt z nas nie myśli o następnej wyprawie, musimy przerobić sobie w głowie tę ostatnią, ale na pewno będą następne”.

O wrzawie medialnej wokół tragedii i presji, na jaką wystawieni są teraz himalaiści Artur Hajzer powiedział:

Istotą alpinizmu, himalaizmu jest niebezpieczeństwo. Gdyby nie było tego niebezpieczeństwa, alpinizm i himalaizm nie byłby alpinizmem i himalaizmem tylko turystyką wysokogórską. Wypadki od czasu do czasu się zdarzają. Nie potrafimy sobie z tym poradzić, ale idziemy w góry po to, żeby żyć i nikt z nas nie zakłada, że z gór nie wróci. Nie ma obowiązku powszechnego zgadzania się z istotą alpinizmu i dla dużej części odbiorców i naszego społeczeństwa będzie to absolutnie niezrozumiałe. Komentarze internetowe będą masowo negatywne. My to rozumiemy. Choćby dlatego, że gdy nas pytają: po co i dlaczego, to sami mamy trudności z definicją i odpowiedzeniem. Możemy tylko powiedzieć, że z drugiej strony góry mają szeroką grupę fanów, są na naszej planecie i determinują nas.

Informacja prasowa na temat wyprawy na Broad Peak z 19.03.2013

 


Tagi: , , , , ,

komentarzy 5

  1. petrol pisze:

    Łatwo jest osądzać.Szczególnie „po czasie”.Ta wyprawa na Broad Peak uzyskała szeroki
    rozgłos dzięki właśnie tragedii.W innym wypadku większość z nas,zwykłych zjadaczy chleba,
    prawdopodobnie by jej nie zauważyła czy nie poświęciła tyle uwagi.Mnie BP 2013
    zmotywował do przejrzenia opisów innych wypraw w Himalaje/Karakorum.Tych naszych
    Polskich i innych.Ten sport-jeśli to nadal można tak nazywać-jest wyczynem,testowaniem
    ludzkich możliwości.Nie wiadomo jak zachowa się ludzki organizm,bez dodatkowego tlenu,
    powyżej tej granicy 7000 czy 8000 metrów.Jeden wytrzyma dłużej drugi krócej.
    Nikt -w nieskończoność.Wszyscy himalaiści są tego świadomi.Każdy ,z własnej,nieprzymuszonej woli podejmuje to ryzyko.Przedtem napisałem że czuje Szacunek
    do tych którzy na Broad Peak pozostali.Teraz się poprawie-Szacunek dla Całej Piątki.
    Tych co wrócili i Tych co pozostali

    • Jagoda pisze:

      Dziękuję za ten komentarz! W ostatnim czasie zobaczyłam na tym blogu, jak ludzie otwierają się na cudze wybory, akceptują je i szanują. Ci, co wrócili nie zasługują na potępienie, dlatego, że wrócili. Po to się jeździ, by wracać. O tych, co nie wrócili pamiętajmy.

  2. Anonim pisze:

    Zastanawia mnie dlaczego tylko Bielecki wypowiadał się że na powrocie rozmawiał kolejno z wspinającymi i byli w formie a co z Małkiem on ostatni mijał się z Kowalskim i Berbeką, nie rozmawiali? nie widział nich problemów z samopoczuciem? skoro Bielecki specjalista się wypowiada Małek tym bardziej powinien też tam był i widział ich ostatni a nabrał wody w usta….dziwne

    • Jagoda pisze:

      Artur Małek także się wypowiadał na ten temat. Powiedział, że w jego ocenie Tomek już bardziej „świeży” niż on sam i to dotyczyło momentu spotkania pod kopułą szczytową. To nie jest relacja 1:1, nie uwzględniałam absolutnie wszystkich wypowiedzi. Ale jeśli jest taka potrzeba to odszukam te wypowiedzi Artura i dopiszę.

    • Krzysiek pisze:

      ten komentarz jest niesmaczny i nie na miejscu. chodzi mi oczywiście o komentarz Anonima

Skomentuj petrol Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

UWAGA! Jeśli chcesz odpowiedzieć na wybrany komentarz kliknij przycisk "Odpowiedz" znajdujący się bezpośrednio pod tym komentarzem.

Komentarz

Możesz użyć następujących tagów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>