IX Przegląd Filmów Górskich – Ustrzyki Dolne górą!

ustrzyki-plakatWiedziałam, że to będzie dobry pomysł, od kiedy zobaczyłam plakat zapowiadający IX Przegląd Filmów Górskich w Ustrzykach Dolnych.  Wśród gości m.in. Aleksander Lwow, Darek Załuski i dotąd znany mi tylko z „Ataku rozpaczy” Artura Hajzera, Ryszard Warecki. Minus? Oczywiście podróż z Warszawy do Ustrzyk Dolnych. Ale pochodzę z Rzeszowa, więc eksplorację imprez górskich w rejonie Bieszczad powinnam sobie wpisać w cele statutowe bloga. Na miejscu miało się okazać, że te dwa dni, poza filmami i prezentacjami, wypełnione będą też rozmowami o książkach…

Czasem dostaję maile, jak zacząć jeździć na wyprawy. Szczerze mówiąc nie jestem najlepszą adresatką, ponieważ przez większość czasu siedzę zakopana w książkach, ale mogę zdradzić, co zaczyna się dziać, kiedy już padnie hasło: wyjazd. Przede wszystkim ignoruję… problemy. Najczęściej są to problemy transportowe i już na początku wiem, że nie wiem, jak i czym dojadę do Ustrzyk, ale przechodzę do planowania dalej, jakby reszta miała się w pewnym momencie samoistnie rozwiązać (takie pobożne życzenia zakończyły się dwa lata temu dwoma noclegami na dworcu podczas wyjazdu do Chamonix, ale z perspektywy czasu – nie żałuję).

_DSC0892

Tym razem staje na wersji: nocny dojazd busem do Rzeszowa, gdzie przesiadamy się w wypożyczony od mamy samochód (dziękujemy!), dojeżdżamy do Ustrzyk, idziemy na festiwal, nocujemy w samochodzie, znowu idziemy na festiwal, wracamy do Rzeszowa, nocujemy i znowu w nocy wracamy do Warszawy. Pisząc to jestem właśnie przed tą nocną, powrotną podróżą. A piszę to, żeby wyrazić swoją wiarę w hasło: if there’s a will, there’s a way – jeśli jest wola, znajdzie się rozwiązanie (choć nikt nie obieca, że super wygodne). Rzecz w tym, że po pewnym czasie zapominamy o niewygodach, wpadkach i tym, o czym zapomnieliśmy przy pakowaniu, a pamiętamy tylko to, że  17 i 18 stycznia udało nam się wziąć udział w IX Festiwalu Filmów Górskich w Ustrzykach Dolnych i było warto tam jechać.

_DSC0904Festiwal, którego organizatorami są Zarząd Bieszczadzkiej Grupy GOPR i Ustrzycki Dom Kultury odbywa się właśnie w tej drugiej placówce – miejscu przytulnym, od progu każdy czuje się tu, jak u siebie – nie musi biegać i szukać po salach i korytarzach, bo tu jest jedna sala i jeden korytarz. Imprezę otworzył wernisaż wystawy fotografii górskiej Małgorzaty Dul. Następnie był blok przygotowany przez GOPRowców (film promocyjny i prezentacja z przejścia skiturowego w Alpach Albula). O trekkingu wokół Annapurny opowiedział Marcin Jucha, podkreślając to, co często ostatnio słyszę – należy się pośpieszyć, ponieważ niedługo komercjalizacja tego regionu osiągnie apogeum.

Jacek Jawień, organizator Festiwalu Górskiego Wondół-Challenge, opowiedział nie tylko o swoim festiwalu, ale także o Festiwalu w Banff – imprezie, która jest kopalnią dobrych filmów górskich. Przy okazji zaprezentował dwie takie produkcje – dobrze już znany „Cold” Ansona Fogela z pierwszego zimowego wejścia na Gasherbrum II (Simone Moro, Denisa Urubko i Cory Richardsa). Nie jestem jakąś wielką fanką tego filmu, ale ponieważ nie widziałam go wcześniej, więc tę możliwość przyjęłam z dużą radością. Natomiast bardzo podobał mi się drugi film film „Chasing water”, który z górami miał wspólnego „tylko” Góry Kolorado, a przede wszystkim był o wodzie. Film, który wyrósł z marzenia małego chłopca, żeby sprawdzić, dokąd płynie ta woda, ta rzeka i czy osiąga ocean…

_DSC0854Do Ustrzyk jechałam z nastawieniem: wypytać Aleksandra Lwowa o zimowy Broad Peak  1988. Nie musiałam, ponieważ tego dotyczyła właśnie prezentacja autora „Zwyciężyć znaczy przeżyć”. Myślę, że o tyle ciekawa w kontekście aktualnej wyprawy na ten ośmiotysięcznik, że postaram się ją w całości zrelacjonować. Zresztą z planu wypytania Aleksandra Lwowa nie zrezygnowałam, dzięki czemu wiem m. in. że planuje nie tylko wznowienie książki „Zwyciężyć znaczy przeżyć”, ale także dopisanie ciągu dalszego poruszanych w niej wątków.

Tego wieczoru czekałam jeszcze na Ryszarda Wareckiego, wielokrotnego partnera wyprawowego Jerzego Kukuczki. Wspinacza, który mimo że uczestniczył w wielu ważnych wyprawach himalajskich, himalajskim celebrytą jednak nie został. Może i lepiej, bo ma dzisiaj serdeczny dystans i wiele nieznanych anegdot do opowiedzenia, w tym ciepłe wspomnienia o Jerzym Kukuczce.

_DSC0868A ponieważ Ryszard Warecki wielokrotnie robił na wyprawach za filmowca to jego prezentacja zakończyła się pokazem niemego filmu „Anna P.” (Sportfilm, 1989, 18 min) – o pierwszym zimowym wejściu Jerzego Kukuczki i Artura Hajzera na Annapurnę. Zwykle się czepiam, że muzyka do filmów górskich jest nie taka, zbyt patetyczna, zbyt przewidywalna. Tym razem przyszło mi nie tylko zamilknąć, ale wpaść w autentyczny zachwyt. Autorem muzyki do tego filmiku jest Krzysztof Zgraja – jeden z najlepszych europejskich flecistów jazzowych! Ile razy zdarza się tak, że podczas pokazu filmu górskiego ocieramy się o prawdziwą sztukę, w dodatku dzieło muzyczne?  I jakby tego było mało, film puszczany z taśmy na projektorze starej daty, którego specyfikacji nie podam, ale dla młodzieży gimnazjalnej powiem, że całość wyglądała jak z Instagramu.

_DSC0881

Następnie udaliśmy się na poszukanie dobrego miejsca na nocleg, nocleg w samochodzie, ponieważ Fiat mojej mamy przypominał basen z poduszkami. Taki nocleg był z góry zaplanowaną ekstremalizacją wyjazdu. Dziękujemy policji z Ustrzyk, która, gdy raz odkryła nasz pomysł wysłała dwa patrole, żeby sprawdzić, czy nie zamarzliśmy. Poza pytaniem, czy nam nie zimno – innych zastrzeżeń nie było. Natomiast rano już nie byliśmy tak entuzjastyczni, gdy Aleksander Lwow zawołał: jak tam blogerzy, relacje już napisane? No nie, laptop by tej nocy pewnie nie przetrwał.

Sobota rozpoczęła się blokiem „Filmy górskie non stop”, który przygotował nestor polskiego alpinizmu Piotr Snopczyński. Poza  „Autaną”, którą się już zachwycałam na KFG, zobaczyłam też po raz pierwszy film z wyprawy unifikacyjnej na Makalu i jeszcze jeden film, o którym nie pamiętam – do uzupełnienia później. Południową część wypełniły prezentacje: Ustrzyckie akcenty wypraw pod Mt. Everest i na Island Peak (6189 m),  Alpin Sport: tatrzański bieg pod górę – Maciej Kałwak, Góry Ekwadoru i Meksyku – Stanisław Proszak, Wyprawa na Manaslu 2012 – Jacek Jawień.

O K2 i nie tylko – to tytuł prezentacji Darka Załuskiego, który incognito siedział na widowni festiwalu od początku jego trwania. „Bardzo sympatyczna impreza, mam pozytywne wspomnienia” – powiedział już po festiwalu.

Darek pokazał film, któremu nadaje właśnie ostatnie szlify.  Jest to dokument o wyprawie na K2 z 2011 roku. Darek Załuski jest 9. Polakiem w historii, któremu udało się stanąć na wierzchołku K2 i jak się podkreśla musiało minąć 15 lat, żeby znowu polska stopa tam stanęła. Kolejna okazja do zobaczenia – już gotowego – filmu prawdopodobnie na Festiwalu Wondół Challenge. 

Festiwal zamknął pokaz „Krzyku kamienia” filmu Wernera Herzoga.

_DSC0907

Pisałam, że nie zabrakło książek górskich. To mało powiedziane, było ich tyle, że nic nie wyszło z ekonomicznego wyjazdu po kosztach, bo to, co zaoszczędzone zostało wydane na książki. Przez cały festiwal czynne było książkowe stoisko Romana Krukowskiego – miłośnika, nie, fanatyka literatury górskiej. Jako kolekcjoner pan Roman ma w domu góry książek (a przynajmniej z tego co się dowiedziałam cały jeden pokój), jako antykwariusz – całkiem sporo tytułów do zaoferowania. Jeśli będziecie na jakimś festiwalu – szukajcie/pytajcie o pana Romana, bo poza aktualnymi nowościami, które zwyczajowo można dostać na takich imprezach z większą lub mniejszą zniżką, on ma prawdziwe perełki… Ja przywiozłam „Moje góry” Waltera Bonattiego i żałowałam, że już nie stać mnie było na pewną książkę o Wandzie Rutkiewicz. Nasz drogi admin zaszalał i kupił: „Annapurnę” Maurice’a Herzoga (już przeczytał nawet), „W podziemiach tatrzańskich” Stefana Zwolińskiego i „W skale i lodzie” Wiktora Ostrowskiego.

_DSC0928

Podsumowując – Festiwal Filmów Górskich w Ustrzykach Dolnych może być świetnym pretekstem do wypadu w Bieszczady lub na odwrót. Atmosfera jest kameralna. Wszędzie GOPRowcy. I co rzadkie dzisiaj – to festiwal bezpłatny. Za rok przyjedziemy znowu, tylko posłuchamy Aleksandra Lwowa – w końcu ma doświadczenia w sportach ekstremalnych – i nie będziemy nocować w samochodzie.

 



Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

UWAGA! Jeśli chcesz odpowiedzieć na wybrany komentarz kliknij przycisk "Odpowiedz" znajdujący się bezpośrednio pod tym komentarzem.

Komentarz

Możesz użyć następujących tagów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>