Góry książek

Z książek można nauczyć się bardzo dużo, w tym bardzo wiele o sobie. Gdyby nie książka ja nigdy nie dowiedziałabym się, że jestem człowiekiem gór.

Urodziłam się niedaleko Bieszczad, ale w młodości moje zainteresowania koncentrowały się wokół książek, pisania i tańca. Studiowałam w Krakowie i wyglądało na to, że jestem zadeklarowanym molem książkowym, który wspinać się będzie co najwyżej po stopniach naukowych. W końcu przyjechałam do Warszawy, by dalej rozwijać się humanistycznie – jeszcze więcej czytać i pisać.

I wtedy okazało się, że w moim przypadku najkrótsza droga w Tatry prowadzi ze stolicy.

W grudniu 2007 roku dostałam do recenzji książkę Jennifer Jordan „Okrutny szczyt”, która opowiadała o pięciu pierwszych kobietach, które stanęły na K2. Temat był mi zupełnie obcy, więc nie wywoływał żadnych emocji poza przyjemnością z obcowania z nową książką. Każdą książką. Ale nie każda książka tak bardzo się na mnie odcisnęła.

Wcześniej może i wiedziałam, kim jest Wanda Rutkiewicz oraz gdzie leży Karakorum. Może coś słyszałam na temat sukcesów Piotra Morawskiego. Ale to nie był mój świat. Tymczasem po lekturze „Okrutnego szczytu” coś przestało być na swoim miejscu. Jak się miało okazać to coś to byłam ja. Nigdy na dobrą sprawę nie byłam w górach, brzydziłam się butami górskimi i polarami (mieszkałam w akademiku PW, więc trochę się ich naoglądałam). Nawet nie wiedziałam od czego zacząć. Zgłosiłam się do PTTK, pożyczyłam buty i pojechałam w Góry Sowie, a potem już sama do Pięciu Stawów. Od tego czasu góry już zawsze były w tle. Tak jak napisał Jan Sztaudynger: „Skądkolwiek wieje wiatr zawsze ma zapach Tatr”.

Nie wiem, co jest bardziej nieznośne. To, że góry odrywają mnie od książek, czy to, że książki odrywają mnie od gór? Gdzieś po środku jest literatura górska. W domu mam już prawdziwą górę takich książek, a niektóre z nich nigdy nie przeczytane – za to zawsze kupowane w zgodzie z jakimś dziwnym poczuciem wdzięczności i lojalności. Oczywiście to nie zawsze jest literatura z górnej półki, ale tak się złożyło, że u mnie kolekcja książek górskich stoi najwyżej.

Jestem ciekawa, jaką recenzję „Okrutnego szczytu” napiszę pięć lat po pierwszym czytaniu…


Tagi: ,

komentarze 2

  1. Sebastian pisze:

    Kiedyś już mignęła mi na ekranie Twoja strona, ale właśnie natknąłem się na Twój wpis o „Solistach”. Cieszę się, że są jeszcze ludzie, którzy czytają górskie książki, a potem potrafią opisać swoje odczucia i mają odwagę cywilną, by dzielić się nimi z resztą świata 🙂 Wypowiadam się jako czytelnik „Gór książek” (i jako autor polskiego przekładu ww. antologii). Pozdrawiam ciepło.

  2. Martyna pisze:

    Od dawna śledzę tego bloga,ale dopiero dokopałam się do tej notki i… mam wrażenie , jakbym czytała o sobie samej 🙂 jedyna różnica jest taka, że ja miałam tego pecha urodzić się na Podlasiu, czyli baaardzo daleko od gór (choć nie ukrywajmy- mogło być gorzej) . ale też o mojej miłości do gór dowiedziałam się dzięki książce 🙂 „okrutnego szczytu” poszukuję od dłuższego czasu,ale jest to cięzko dostępna książka 🙁
    pozdrawiam!
    Martyna

Skomentuj Sebastian Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

UWAGA! Jeśli chcesz odpowiedzieć na wybrany komentarz kliknij przycisk "Odpowiedz" znajdujący się bezpośrednio pod tym komentarzem.

Komentarz

Możesz użyć następujących tagów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>