W majowym numerze magazynu „n.p.m.” ukazał się mój tekst podsumowujący dotychczasową (wówczas) historię polskiego himalaizmu zimowego. Jak łatwo się domyślić, pisałam go w cieniu tragedii na Broad Peaku i kiedy teraz biorę się do dopisania mu kolejnych akapitów – ponownie są one tragiczne, a być może zamykające cały rozdział. Ale jest też inny powód, dla którego ten tekst teraz jest dla mnie ważny – zapoczątkował wymianę maili z Arturem Hajzerem, w których odniósł się do niektórych z opisanych i znanych przeze mnie tylko teoretycznie wydarzeń. Czytaj dalej…
Kategoria: Himalaiści
Artur Hajzer: Himalaiści nie są kapliczką straceńców
„Istotą alpinizmu, himalaizmu jest niebezpieczeństwo. Gdyby nie było tego niebezpieczeństwa, byłaby tylko turystyka wysokogórska. Wypadki od czasu do czasu się zdarzają. Nie potrafimy sobie z tym poradzić, ale idziemy w góry po to, żeby żyć i nikt z nas nie zakłada, że z gór nie wróci. Nie ma obowiązku powszechnego zgadzania się z istotą alpinizmu i dla dużej części odbiorców i naszego społeczeństwa będzie to absolutnie niezrozumiałe” – tak po wydarzeniach na Broad Peaku mówił mi Artur Hajzer. Przypominam wywiad, który ukazał się w majowym numerze magazynu „n.p.m.”. Niektóre odpowiedzi dziś są tym bardziej aktualne. W góry szedł po życie i przeżył je z pasją.
Żegnaj… [*]
7 lipca 2013 podczas odwrotu spod szczytu Gasherbrum I (8068m), zjeżdżając kuluarem japońskim zginął Artur Hajzer: zdobywca siedmiu ośmiotysięczników, pomysłodawca programu Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015 i kierownik odbywających się w jego ramach wypraw, współtwórca marek Alpinus i HiMountain, autor książek „Atak rozpaczy” i „Korona Ziemi: nie-poradnik zdobywcy”. Wyrazy współczucia rodzinie i bliskim wielkiego himalaisty i człowieka.
Czytaj dalej…
Ola Dzik: Nie wrzucajmy całego Pakistanu do jednego worka z napisem „terroryzm”, ale Nanga Parbat od doliny Diamir na jakiś czas odpada.
„Do tej pory trudno nam uwierzyć w to, co się stało” – mówi Ola Dzik po powrocie z przerwanej przez zamach terrorystyczny wyprawie na Nanga Parbat. W bazie zastrzelono jednego z członków jej wyprawy International Nanga Parbat Expedition, a w sumie feralnego dnia zginęło 11 osób. To gwóźdź do trumny pakistańskiej turystyki, ale przede wszystkim niemożliwe do zaakceptowania okrucieństwo. Do tej pory ludzie gór wierzyli, że góry wysokie to miejsce wolne od takiej brutalności.
Wanda Rutkiewicz zdobyła K2… w dniu swoich imienin
23 czerwca to nie tylko imieniny Wandy, ale także 27. rocznica wejścia Wandy Rutkiewicz na K2. I znowu przypomniała mi się moja pierwsza książka górska, czyli „Okrutny szczyt”, a nawet znalazłam jakiś fragment niedokończonej recenzji, więc się nim podzielę.
„Chantal Mauduit właśnie zginęła na Dhaulagiri. To już ostatnia” – w tak sensacyjny sposób rozpoczyna się opowieść Jennifer Jordan o pięciu pierwszych kobietach, które weszły (choć niekoniecznie potem zeszły) na K2. Autorka nie tylko przedstawiła mi po raz pierwszy Wandę, ale także pokazała, co to znaczy mieć dziennikarską obsesję na jakimś punkcie.
Darek Załuski: K2 to była wyprawa mojego życia – byłem we właściwym miejscu i momencie
„Coraz częściej filmowanie fascynuje mnie bardziej niż wejście na szczyt” – mówi Darek Załuski, którego „Two on K2”, film ze zwycięskiej wyprawy z Gerlinde Kaltenbrunner (2011), zdobył główną nagrodę na tegorocznym Festiwalu Filmów Górskich „Vertikal” w Moskwie. Nie jest to zresztą pierwsza i na pewno nie ostatnia nagroda w przypadku tego wspinacza-operatora. Ale Darek Załuski nie lubi się chwalić, więc rozmowa schodzi na inne tematy: bohaterów jego filmów i K2…
Adam Bielecki: Nie jestem emocjonalnym terminatorem
Dla mnie ten atak szczytowy jeszcze się nie skończył – mówi Adam Bielecki, uczestnik zimowej wyprawy na Broad Peak. Silna psychika przyda mu się nie tylko na 8 tysiącach, ale także teraz, gdy musi odpowiadać na krytykę. Bo Bielecki nie jest emocjonalnym terminatorem.
„Jeśli ktoś uważa, że dało się inaczej, to może powinien zacząć jeździć na takie wyprawy i szkoda, że go tam nie było. Dla mnie to zejście to był wysiłek ostateczny. Po dotarciu do obozu nie było żadnej ulgi, żadnego spania, przysypiałem tracąc przytomność. Wyszedłem po Artura, były rozmowy z Tomkiem, rano próba kolejnego wyjścia. Dla mnie atak szczytowy nie skończył się ani po dotarciu do namiotu, ani po powrocie do kraju. Myślę, że jeszcze się nie skończył”.
Ola Dzik: Himalaizm jest zbyt piękny, żeby służył do budowania barier między ludźmi
2 czerwca Ola Dzik po raz drugi wyruszy na Nanga Parbat (8126 m n.p.m.), tym razem w ramach dużej, międzynarodowej wyprawy International Nanga Parbat Expedition 2013. Mimo młodego wieku wybrana została kierownikiem – jednak jak sama podkreśla jest to przede wszystkim kierowanie organizacją, a działalność górska prowadzona będzie w mniejszych podzespołach, z których część nie wyklucza nawet nowej drogi, zaś podstawowym celem ma być najczęściej dziś wybierana przez wspinaczy droga, pokonana po raz pierwszy w 1962 roku przez niemiecki zespół pod kierownictwem Toniego Kinshofera.
„Na naszej wyprawie są mężczyźni, kobiety, chrześcijanie różnych wyznań, muzułmanie, ateiści – są też podziały polityczne, bo choć prawie wszyscy jesteśmy z krajów byłego bloku sowieckiego, dziś nasze kraje są politycznie po różnych stronach. Mamy też rodzynka z Kanady. Ta wyprawa jest przykładem fajnego moim zdaniem nurtu. Poprzez działalność górską nie trzeba budować podziałów, można się spontanicznie porozumieć. Alpinizm to umożliwia” – mówi Ola Dzik.
Travelery 2012 – co nas kręci, co nas inspiruje
Podczas tegorocznej edycji Travelerów środowisko wspinaczkowe zdominowało kategorię Wyczyn Roku. Nominowani byli: Ola Taistra, Marcin „Yeti” Tomaszewski i Marek „Regan” Reganowicz oraz Adam Bielecki i Janusz Gołąb, którzy pod kierownictwem Artura Hajzera zdobyli zimą Gasherbrum I. Ostatecznie nagroda trafiła do himalaistów, ale warto też poznać laureatów z innych kategorii, bo jak to mówi redaktor naczelna „National Geographic Traveler” – Travelery to niewyczerpane źródło inspiracji.
Nazir Sabir: W Pakistanie Polacy mogliby poczuć dumę z dokonań swoich wspinaczy. Wywiad Izy Wysockiej
Jednym z gości XX Przeglądu Filmów Alpinistycznych im. Wandy Rutkiewicz był pakistański wspinacz Nazir Sabir, który podzielił się swoimi górskimi przemyśleniami: „Góry wydają się być najbardziej uduchowionym i najpiękniejszym miejscem na świecie. Każde moje wyjście w góry ma charakter pielgrzymki, ponieważ w górach czuję się bliżej Stwórcy. Siły natury wiele razy pokazują nam swoją przewagę, ale dzięki temu stajemy się lepszymi ludźmi. Dlatego myślę, że największym problemem współczesności jest utracenie kontaktu z naturą. Gdyby każdy człowiek mógł choć raz pojechać i zobaczyć góry, góry wzmocniłyby naszą duchowość. Są symbolem pokoju i miłości”. Nazir Sabir pokazał też prezentację przybliżającą góry jego regionu. „Myślę, że dla Polaków szczególnie istotne jest Karakorum, będące częścią wspaniałej historii polskiego himalaizmu” – powiedział w wywiadzie udzielonym Izie Wysockiej.
Artur Hajzer: Program Polski Himalaizm Zimowy rozwija się dzięki poparciu społecznemu – głównie z tego powodu nie zrezygnowałem już jakiś czas temu
Już to pisałam, ale powtórzę. Historia Polskiego Himalaizmu Zimowego jako programu sportowego zaplanowanego na lata 2010-2015 to sinusoida. Raz jest on ekstremalnie chwalony i doceniany, raz miażdżąco krytykowany. Po przełomowym sukcesie na Gasherbrumie I każdy był fanem himalaizmu zimowego, po Broad Peaku każdy był jego znawcą i sędzią. Ja z pewnością należałam do fanów, wręcz wyznawców, tej polskiej zimy w Himalajach i Karakorum. Potem ciężko znosiłam kolejne wiadomości z Broad Peaku – opisywanie tych wydarzeń na bieżąco było jak zły sen. Łatwo było się obrazić na rzeczywistość, bo nie tak się umawialiśmy. Nie zazdrościłam też decydowania o dalszych losach programu. Gdy kolejna wyprawa wyruszyła na Dhaulagiri, zrozumiałam, że program będzie kontynuowany, ale jest już inaczej.
Pamiętajmy o Piotrze Morawskim – dziś 4. rocznica jego śmierci
8 kwietnia 2009 roku zginął Piotr Morawski – wówczas jeden z najbardziej obiecujących wspinaczy młodego pokolenia, zdobywca sześciu ośmiotysięczników, w tym zimowej Sziszapangmy. Łączył pasję górską z karierą naukową. W domu czekała na niego żona Olga i dwóch synów. Nic dziwnego, że gdy zginął komentowano: „głupio”, „niepotrzebnie”. Po czterech latach nie czas na takie komentarze, czas na pamięć.