„Meru” – dokument o historycznym wejściu na niepokonaną górę i przyjaźni na całe życie

meruW ubiegły piątek podczas festiwalu Sundance Film Festival miał swoją premierę film dokumentalny „Meru” – opowiadający historię pierwszego wejścia na Mount Meru, którego dokonali Conrad Anker, Jimmy Chin i Renan Ozturk. Na stokach zlokalizowanej w północnej części Indii, 6 660-metrowej góry w ciągu ostatnich 30 lat wspinacze odnieśli znacznie więcej porażek niż na jakimkolwiek innym himalajskim szczycie. Ekipa Ankera była już tu w 2008 roku, ale udany atak odbył się dopiero 3 lata później, a sam film opowiada nie tylko o trudzie i ryzyku tej wspinaczki, ale także osobistych wyzwaniach i dotkliwych stratach, które stały się udziałem jego bohaterów na długo przed sukcesem na Meru. Przez publiczność Sundance film przyjęty został owacjami na stojąco. Będzie na co czekać przed kolejnym festiwalowym sezonem…

 

Nie wystarczy, że będziesz jedynie dobry we wspinaniu w lodzie.  Ani to, że radzisz sobie dobrze na wysokościach. Nie możesz być jedynie dobrym wspinaczem skałkowym. Ta góra pokonało już zbyt wielu dobrych wspinaczy i być może już zawsze pokona każdego. Meru nie jest Everestem. Na Evereście możesz wynająć Szerpów, którzy wezmą na siebie ryzyko. To zupełnie inny rodzaj wspinania – Jon Krakauer o Meru.

W 2008 roku Meru pokonało Conrada Ankera, Jimmy’ego China i Renana Ozturka. Musieli zawrócić 100 metrów przed upragnionym szczytem. Nie planowali powrotu, ale życie rzadko konsultuje z ludźmi scenariusze, które dla nich pisze. Na swój sposób doświadczyło każdego z nich. Pod wpływem tych wydarzeń Anker znowu „usłyszał syreni śpiew Meru” i namówił pozostałych na kolejną – dla niego trzecią, dla nich drugą, ekspedycję… „Meru” to filmowa historia tej wyprawy.

meru2W „National Geographic” Jimmy Chin – nie tylko wspinacz, ale także wybitny fotograf górski – opowiedział o trwającej siedem lat pracy nad filmem, a także roli jego żony Chai Vasarhelyi (została drugim reżyserem), dzięki której nie jest to kolejny obraz górski z udziałem topowych wspinaczy, ale głęboka opowieść o przyjaźni, lojalności i życiu na krawędzi. Jego zdaniem to właśnie te uniwersalne wątki najbardziej przemówiły do publiczności. Pojawiło się także pytanie, na ile da się porównać wspinaczkę na Meru (zrobiona przez nich droga The Shark’s Fin również cieszy się reputacją jednej z najtrudniejszych na świecie) do głośnego ostatnio przejścia drogi Dawn Wall na El Capie.

Dawn Wall podobnie jak Meru to wspinaczka big-wallowa. Jednak droga Dawn Wall pokonana została klasycznie, co oznacza, że Tommy Caldwell i Kevin Jorgeson przy wspinaniu korzystali jedynie z siły swoich rąk i nóg. Na Meru były odcinki, które pokonywaliśmy klasycznie, ale też takie, na których posiłkowaliśmy się sprzętem. Wciąż jestem pod wrażeniem roboty, którą Tommy i Kevin wykonali na Dawn Wall. To bardzo futurystyczny projekt. Wyzwanie, jakie stawiało Meru to big wall na wysokości ponad 6 tys. metrów w Himalajach. Mieliśmy zdecydowanie niższe temperatury. Można powiedzieć, że to jak El Cap zrobiony na Denali.

Redakcja zwracała też uwagę na niezwykle silną więź, jaka łączy trójkę wspinaczy. „Z Conradem byłem na wielu wyprawach począwszy od 2001 roku. Wiele razem wycierpieliśmy i jesteśmy bardzo blisko zaprzyjaźnieni. Renana nie znałem dobrze, gdy po raz pierwszy wyruszyliśmy na Meru w 2008 roku, ale jego wybór był czymś naturalnym, doskonale pasował do zespołu. Wspólne doświadczenia i wejście na szczyt sprawiły, że teraz także jesteśmy blisko. Myślę, że są to przyjaźnie, które przetrwają do końca życia”. Ważną rolę – nazwany został nawet jej czwartym uczestnikiem – odegrał portaledge… „Gdy już portaledge był rozbity i dobrze przymocowany, a my wszyscy znajdowaliśmy się w naszych śpiworach, można było myśleć o nim, jak o bezpiecznym schronieniu. Mogliśmy się posilić, napić herbaty. A podczas spokojnych nocy, tuż przed zaśnięciem, wisieć tam i podziwiać Himalaje. Takie obrazy na zawsze pozostaną w mojej pamięci”.
Meru1
Ostatnie pytanie dotyczyło życia prywatnego, Jimmy Chin został nie tak dawno ojcem – jak w związku z tym zmieniły się jego cele i ambicje? „Na liście rzeczy-do-zrobienia pojawiło się bycie dobrym tatą. Ale zawsze będę jeździł na nartach, wspinał się, surfował, jeździł w góry i pływał po oceanach. Ponieważ to stanowi o byciu mną. Moim celem jest więc robienie nadal tych rzeczy i czerpanie z nich radości. A jeśli jakieś większe wyzwania zrodzą się w mojej głowie – na pewno pojadę i je podejmę”.

meru

Więcej informacji o filmie znajdziecie na oficjalnej stronie „Meru”.



Dołącz do dyskusji!



Pings to this post

  1. […] (Ciekawostka: W Indiach istnieje góra o tej samej nazwie, o wysokości nomen-omen 6 660 metrów.Zrobiono film o wspinaczce na nią.) […]


Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

UWAGA! Jeśli chcesz odpowiedzieć na wybrany komentarz kliknij przycisk "Odpowiedz" znajdujący się bezpośrednio pod tym komentarzem.

Komentarz

Możesz użyć następujących tagów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>