7 lipca 2013 podczas odwrotu spod szczytu Gasherbrum I (8068m), zjeżdżając kuluarem japońskim zginął Artur Hajzer: zdobywca siedmiu ośmiotysięczników, pomysłodawca programu Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015 i kierownik odbywających się w jego ramach wypraw, współtwórca marek Alpinus i HiMountain, autor książek „Atak rozpaczy” i „Korona Ziemi: nie-poradnik zdobywcy”. Wyrazy współczucia rodzinie i bliskim wielkiego himalaisty i człowieka.
Normalnie nie mogę w to uwierzyć… cały czas płaczę… nie mogę przestać… nie znałam Artura osobiście, ale jakoś był bardzo bliski mojemu sercu. Śledziłam Jego wyprawy, czytałam relacje z nich, oglądałam zdjęcia, filmy… pełno wywiadów w magazynie n.p.m., w telewizji czy internecie… Byłam pewna, że Jemu nic się nie może złego wydarzyć, że jest zbyt ostrożny na to. Jeszcze 4 miesiące temu, to On informował o zaginięciu i śmierci Maćka Berbeki i Tomka Kowalskiego, a teraz to Krzysiek Wielicki informuje o jego zaginięciu i śmierci… straszne to jest… nie mogę uwierzyć, że już nigdy nie pójdzie w góry i nie będę mogła śledzić Jego kolejnych wypraw, a zawsze na to czekałam z niecierpliwością… Ja nie mogę przestać płakać, to co dopiero rodzina.
Najszczersze kondolencje Pani Izabeli i chłopcom. Dużo siły i wytrwałości. Z czasem będzie coraz łatwiej – mam nadzieję i życzę Wam tego.
Artur – nigdy Cię nie zapomnę. NIGDY! Spoczywaj w pokoju, w miejscu, które kochałeś…
taki wpis dzisiaj znalazłem w kondolencjach…skopiowałem go i wpisuję tutaj, bo czuję podobnie ale tak nie umiałbym napisac..
Artur, Cześć Twojej pamieci !
roman
To i ja, rękami i nogami podpisuję się pod tymi kondolencjami bo również czuję tak samo, a każde, choćby tylko widziane jako migawka gdzieś na portalach, czarno-białe zdjęcie gór czy Pana Artura sprawia, że się zasępiam lub płaczę jak nikt nie widzi… i nadal nie mogę uwierzyć… to jakieś takie nierealne.
Tak się złożyło, że jestem w połowie „czytania” jego książki „Atak rozpaczy”… nie wiem czy prędko będę mogła/umiała do niej wrócić…
Boże… Czy góry zabiorą nam wszystkich najwspanialszych ludzi? Po prostu nie mogę w to uwierzyć, że zginął akurat Artur Hajzer. Każdy inny ale nie on. Ale ilu zostało Polaków w górach, w złotych czasach polskiego himalaizmu. Potem Piotr Morawski. Niedawno tragedia na Broad Peak, teraz Artur… Przecież on nie był człowiekiem skorym do szarżowania w górach. Wspaniały organizator i wspinacz, wskrzesił ideę zimowego himalaizmu w wykonaniu Polaków po wielu latach, dokonał wielkich rzeczy. Mamy ogromne sukcesy w himalaiźmie ale i jakże bolesne tragedie… Ciężko się pogodzić z kolejną, niepowetowaną stratą.
Szczere kondolencje dla rodziny i najbliższych.
Artur Hajzer „Istotą alpinizmu, himalaizmu jest niebezpieczeństwo. Gdyby nie było tego niebezpieczeństwa, byłaby tylko turystyka wysokogórska. Wypadki od czasu do czasu się zdarzają. Nie potrafimy sobie z tym poradzić, ale idziemy w góry po to, żeby żyć i nikt z nas nie zakłada, że z gór nie wróci. Nie ma obowiązku powszechnego zgadzania się z istotą alpinizmu i dla dużej części odbiorców i naszego społeczeństwa będzie to absolutnie niezrozumiałe”
Pamiętam jak,jako skrzat jeszcze musiałem wleżć na każde drzewo na moim
podwórku,tylko dlatego że ono tam było.Tak robiły wszystkie inne podobne mi
skrzaty .Nie było to przemyślane,coś nas tam pchało…z czasem ten instynkt
zanikł.Być może są wśród nas-poważnych,dorosłych,odpowiedzialnych-tacy,
którzy ten chłopięcy zew zachowali.
Wyrazy współczucia dla wszystkich dotkniętych śmiercią Artura Hajzera
Trudno uwierzyć. Niech spoczywa w pokoju.