Jaka ta Nanga?

nanga-minW bazie pod Nangą trwa oczekiwanie na dobrą pogodę. Dziwić może owo czekanie, skoro wyprawy pokazują słoneczne i pogodne zdjęcia ze spotkań z lokalnymi pasterzami i z zabaw z dronami. Ale to nie tak, że coś kombinują, że się nie starają. Należy pamiętać, że Nanga to największy masyw górski na świecie. To przeogromny twór. Warunki w bazie są zupełnie inne od tego, co się dzieje 4,5 km wyżej (słownie: cztery i pół KILOMETRA!) i kilkanaście kilometrów dalej. Aby poznać ogrom góry i to, jakie wyzwania czekają jeszcze na wyprawy podczas ataku szczytowego, warto przeczytać ciekawą relację Emilio Previtalego – pisze Mateusz Gątkowski.

Przy okazji zapraszamy do zapoznania się ze wspomnianym w relacji głośnym dramatem, który rozegrał się 44 lata temu na tej górze – trawersem szczytu Nangi z jednej strony na drugą oraz związaną z tym historią śmierci brata Reinholda Messnera (http://en.wikipedia.org/wiki/Reinhold_Messner#Nanga_Parbat).

A tak o Nandze pisze Emilio Previtali: „Jest ogromna, Nanga Parbat. Wydaje mi się, że w jakiś sposób rozmiar i historia tej góry ma wielki wpływ na psychikę każdego, kto próbuje na nią wejść. Simone i David są bardzo świadomi trudności i faktu, że od C3 rozpoczyna się najbardziej eksponowana i nieprzewidywalna część wspinaczki, tu nie wystarczą same prognozy pogody i wyliczenia, strategia. Tu nie chodzi o zwykłe „w górę, w dół”, tak jak na innych górach, takich jak Shisha albo GII – nie ujmując niczego tym wejściom zimowym – tutaj na początku jest podejście 2500 metrów, które jest jedynie prologiem, następnie wystawiona na wiatr grań, zlodzona i trudna, na której trzeba wciąż wykazywać maksymalną uwagę; później od C3 zaczyna się może część technicznie mniej trudna, po prostu trzeba iść, ale jest to jeden z najbardziej krytycznych odcinków na poziomie psychologicznym. Warunki na niej są losowe. Trzeba zdobyć wysokość i przetrawersować na drugą stronę, nie wiedząc nawet dobrze, gdzie się kierować, czy w górę na skalną grań, czy bardziej w dół, w kierunku przełęczy Mazeno. Później osiągnąwszy już grań trzeba ją przekroczyć na stronę Diamir i to zdaje się być najtrudniejszą do pokonania psychologiczną barierą, ponieważ mówimy o pozostawieniu za sobą znanego świata i o wejściu w świat bez punktów odniesienia, bez pewników, świat stworzony z niczego. To trudne. Trzeba zostawić za plecami wszystko i stać się niczym. Niczym w niczym.

Z arch.  Emilio Previtaliego

Z arch. Emilio Previtaliego

Myślę, że zrozumiałem choć trochę, stojąc tu, z mojego punktu obserwacyjnego i wspinając się trochę na swój rachunek, krążąc w okolicach tej góry, po części obserwując Simone i Davida z bliska, powody, które popchnęły w swoim czasie Messnera do podjęcia wielkiego i desperackiego trawersu zamiast powrotu tą samą trasą, na tej górze. Wierzę, że od pewnego momentu na takim gigancie jak ten, po przejściu na drugą stronę grani i osiągnięciu szczytu, za kierunek powrotu umysł istoty ludzkiej obiera „w dół”, gdziekolwiek owe „w dół” się znajduje, nawet jeśli na ścianie przeciwnej, niż ta, którą się weszło. Napisałem już i powiedziałem, i mówi to także Simone, że Nanga Parbat to są dwie góry, jedna na drugiej, ale po namyśle wydaje mi się, że by ją zdobyć, wspiąć się trzeba na trzy szczyty. Zejście tą samą drogą – a jest to mus , nie opcja – powrót na tę samą ścianę oznacza konieczność wejścia na i przekroczenie kolejny raz grani i ściany podczas zejścia, a to powoduje rodzaj zwarcia w mózgu alpinisty. Aby wrócić w bezpieczny teren, trzeba dodatkowo się namęczyć, zamiast jedynie schodzić. To bardzo dużo dla umysłu już otępiałego przez napięcie i wysiłek. Ta trzecia góra, z tego co mogę zobaczyć stąd, to nie jest jakaś wielka różnica poziomów do pokonania, nie jest to prawdziwa góra, ale przeogromna bariera mentalna. Jeśli kiedykolwiek miałem wątpliwości, teraz jest to dla mnie jasne: ja takiej góry jak ta, zrozumiawszy to co powiedziałem, nigdy nie próbowałbym zdobyć. Jest na niej zbyt dużo nicości w środku niczego jak na mój gust. Ale ja to jestem ja, jestem tylko obserwatorem i to jest jedynie moje osobiste zdanie, moje dywagacje z bazy i na szczęście na tym świecie nie wszyscy alpiniści są mojego pokroju”.

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=241539382692742&set=a.236660753180605.1073741828.234564336723580&type=1&theater
Tłumaczył: Mateusz Gątkowski


Tagi: ,

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

UWAGA! Jeśli chcesz odpowiedzieć na wybrany komentarz kliknij przycisk "Odpowiedz" znajdujący się bezpośrednio pod tym komentarzem.

Komentarz

Możesz użyć następujących tagów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>