Artur Hajzer: Stawiam na młodych. O Polskim Himalaizmie Zimowym oczami kierownika programu

Artur_Hajzer_fotografiaArtur Hajzer na przemian albo się z programu Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015 tłumaczy albo odbiera za niego gratulacje. Nie wszystkie wyprawy kończyły się triumfem na miarę Gasherbruma I, po Makalu na kierownika spadła lawina krytyki. Ale widać, że wyciąga wnioski i stara się mieć na oku swoich młodych podopiecznych, a nawet gotów jest im na coś nie pozwolić…

Artur Hajzer wystąpił w sobotę podczas 9. Warszawskiego Przeglądu Filmów Górskich z prezentacją „Lhotse wczoraj i dziś”, odnoszącej się do unifikacyjnej wyprawy, która zakończyła się w październiku tego roku. (Wywiad z Arturem Hajzerem po powrocie z Lhotse można przeczytać tutaj). Był to też pretekst do szerszego spojrzenia na program Polski Himalaizm Zimowy 2010-2015, a nawet uchylenia rąbka tajemnicy na temat jego przyszłości – już wkrótce rusza bowiem zimowa wyprawa na Broad Peak, a na niej oprócz młodych i zdolnych także dwóch mentorów starszej daty.

Jest to program sportowy Polskiego Związku Alpinizmu, którego celem jest dokonanie pierwszych w historii zimowych wejść na ośmiotysięczniki. Program toczy się swoim tempem, a siła tego toczenia nie jest bardzo dynamiczna. Wraz z każdą kolejną wyprawą pojawia się znak zapytania, czy będzie kolejna. Było tak zwłaszcza po Makalu. Ale również po wyprawie na Lhotse tłumaczyłem się z braku happy endu – powiedział Artur Hajzer.

Himalaista wrócił też na chwilę do złotej ery polskiego himalaizmu mówiąc: „Rację ma prof. Paczkowski, że w latach 80. Polacy poszli po bandzie. Ciągle zastanawiamy się w środowisku, czy ta seria sukcesów warta była swojej ceny?”.

Na pewno nie warto ryzykować zdrowia młodych uczestników programu, dlatego Artur Hajzer przyznał, że coraz częściej zdarza mu się nie pozwalać im iść dalej, jeśli tempo jest za wolne lub godzina zbyt późna. Ale w latach swojej młodości podchodził do tego inaczej i sam niechętnie słuchał się takich sugestii kierownictwa. „Bliżej mi było duchowo do Wojtka Kurtyki, który źle czuł się na wieloosobowych wyprawach z narzuconym kierownictwem. Też wolałem sam o sobie decydować w górach”.

Potwierdza się, że sposób myślenia zależy od miejsca siedzenia. Zastanawia mnie natomiast, jakim kierownikiem będzie Krzysztof Wielicki – wciąż silny wspinaczkowo i niezwykle doświadczony „zawodnik”. Na zimowej wyprawie na Broad Peak dodatkowym wsparciem merytorycznym, ale i symbolicznym, będzie też Maciej Berbeka, który 24 lata temu dotarł zimą do przedwierzchołka tego szczytu.

Między mną i Krzyśkiem istnieje w tej kwestii spór ideologiczny. Ja stawiam na młodych, a Krzysiek na generację z tradycjami. Trudno powiedzieć, kto ma rację. Skład najbliższej wyprawy to próba pogodzenia tych racji. Tym razem współczynnik nestorów do młodych wspinaczy jest korzystniejszy niż poprzednio. A czy Krzysiek zamierza atakować szczyt? Sądzę, że widzi się w roli kierownika i może nie będzie napierał – dodał Artur Hajzer.

Po raz kolejny himalaista wypowiedział się w sprawie korzystania z tlenu. Zaznaczył, że w himalaizmie chodzi o zmierzenie się z barierą wysokości i barierą zimna. „Jeśli podłączamy sobie tlen to rezygnujemy z tych utrudnień. Każde wejście jest trudne, nie ma dróg łatwych, ale wspinanie z tlenem nie mieści się już w granicach wyczynu sportowego”. Dodał, że z powodu komercjalizacji normalne drogi na Mount Everest i Cho Oyu są dla himalaizmu „stracone”, a największym wygranym w górach wysokich jest dzisiaj rosyjska firma Poisk, która zajmuje się produkcją butli…


Tagi: ,

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

UWAGA! Jeśli chcesz odpowiedzieć na wybrany komentarz kliknij przycisk "Odpowiedz" znajdujący się bezpośrednio pod tym komentarzem.

Komentarz

Możesz użyć następujących tagów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>