Wojciech Franus zastanawia się jak wygląda Mount Everest…

Wojciech Franus jest dyrektorem artystycznym polskiej edycji „National Geographic”. Przez jego ręce przeszła niezliczona liczba zdjęć (górskich). Zwłaszcza, że fotograf prawie etatowo juroruje w różnych konkursach. Najbliższy to 4. edycja konkursu fotograficznego „Najpiękniejsza góra świata”, który startuje 30 kwietnia, więc macie jeszcze czas przejrzeć archiwa lub wyruszyć z aparatem na szlaki. Tymczasem przeczytajcie, co o fotografowaniu gór mówi Wojciech Franus i dlaczego nie każde zdjęcie góry jest z góry skazane na sukces.

Czy góra jest dla fotografów wdzięcznym obiektem?

Jak najbardziej, góry i krajobrazy są bardzo wdzięcznymi do fotografowania obiektami. To duże wyzwanie, a jednocześnie duża radość, gdy się uda. Takie zdjęcie wymaga od fotografa wysokiej klasy profesjonalizmu, dużych umiejętności warsztatowych, opanowania techniki fotograficznej, jak i zrozumienia specyfiki gór – tego, jak bardzo jest tam niestabilna pogoda, w jaki sposób układa się światło, w którą stronę i dlaczego podążają chmury, jak rzucają cień itd. Jednym słowem jest to bardzo wdzięczny temat, ale wymagający dużego skupienia i zaangażowania za strony fotografa.

Czy nie jest to także temat „oczywisty”? Szczyt góruje nad krajobrazem, więc naturalnie przyciąga zainteresowanie…

Nie wydaje mi się tak, ponieważ w fotografii generalnie nie można mówić o tematach oczywistych. Wszystko, co nas otacza można by na dobrą sprawę uznać za oczywiste. Problem polega na tym, jak fotograf do tego tematu podejdzie i go sfotografuje. Każdy idzie na spacer do Morskiego Oka i pstryka zdjęcia okolicznym górom. Ale zupełnie co innego, to zrobić te zdjęcia tak, żeby były wspaniałe i nas zachwycały, a powszechnie znany, banalny widok, zadziwiał i poruszał.  Do tej pory na konkurs napływało bardzo dużo zdjęć przedstawiających góry oczywiste i drukowane na tysiącach pocztówek. Ale jak się przyjrzymy tym zdjęciom widać, że autorzy albo przeszli kilometr dalej albo 100 metrów wyżej lub niżej niż inni i dzięki temu znaleźli coś interesującego w Alpach, Pirenejach czy naszych Tatrach. Dużo zależy od fotografa. Fotograf po prostu powinien mieć świadomość, że wszyscy wiedzą, jak wygląda Matterhorn. Pozostaje pytanie, gdzie pójść, co zobaczyć, o której godzinie i dlaczego, żeby pokazać Matterhorn w taki sposób, żeby wszyscy patrzyli w osłupieniu: „O rany, to jest Matterhorn, nigdy czegoś takiego nie widziałem!”.

4 nagroda Najpiękniejsza góra świata 2009. Matterhorn. Magdalena Kubicka

O to chodzi w fotografii, a w fotografii gór w szczególności, ponieważ jest to typowa fotografia kalendarzowa czy pocztówkowa.  Rzeczywiście można powiedzieć – banał nad banały – ale właśnie dlatego jest to wyzwanie. 90 proc. sukcesu to to, co z tym banałem zrobi fotograf. Fotograf nie może zachować się jak geolog. Jedynie wskazać na górę i powiedzieć: oto góra, dużo granitu czy bazaltu. Na górę nie mamy wpływu – ona będzie stała tak jak stoi i to z tego jej upartego stania trzeba coś wyciągnąć.

Co na panu zrobi większe wrażenie : widok z góry, na którą fotograf się musiał wspiąć, czy widok z dołu, u podnóża majestatycznego szczytu?

Trudno powiedzieć, bo z jednej strony mamy widok góry,  to jak wspaniale skały się układają, śnieg się osadzone, słońce błyska na kryształkach lodu…a z drugiej góry nie widzimy, ale widzimy widok z niej i myślimy – o rany, co ten fotograf musiał zrobić, żeby aż tam wejść. Poza tym z praktycznie każdej góry widać inne góry.  O ile każdy wie, jak wygląda Giewont, to mało kto jest sobie w stanie przypomnieć, jak wygląda widok z Giewontu – jest więc to szansa dla fotografa. To dwa różne ujęcia, ale oba są warte spojrzenia.

A pana zdaniem najpiękniejsza góra świata to…

Podczas konkursów oglądam bardzo wiele krajobrazów wspaniałych miejsc. Przyznam się szczerze, że mając je wszystkie przed oczami nie jestem w stanie powiedzieć, która góra jest najwspanialsza. Z górami to jest tak, że mamy powszechnie znany Matterhorn i powszechnie znany Giewont. Każdy od razu się uśmiecha, bo wie, jak wyglądają. Myślimy też Mount Everest – wspaniała góra… ale mało kto wie, jak wygląda. Teraz się zastanówmy, czy piękne jest to, co znane i co odbija się w naszych wyobrażeniach i wspomnieniach, czy też to, czego nie znamy i co jest dla nas wielką tajemnicą.  Nie przyznam się, która góra jest najpiękniejsza, ale – co zabawne – do mnie najbardziej przemawia ta z opakowania pewnych czekoladek. Ma piękny kształt. Mówię oczywiście o Matterhornie.

No właśnie, jakie jest miejsce gór w kulturze obrazkowej?

One się w niej świetnie odnajdują, co widać po liczbie górskich zdjęć w „National Geographic”. Przed chwilą dałem przykład – mówię góra, myślę czekoladki. Podobnie z Giewontem – od dziecka nas katują tym śpiącym rycerzem i wszyscy, choćby nie wiem jak się starali, to zawsze zobaczą tego śpiącego rycerza. Choć ja nigdy nie rozumiałem, o co chodzi. Mało kto wie, jak wyglądają Pireneje czy Apeniny. Z Himalajami jest ciekawa sprawa. Wszyscy je kojarzą, ale czysto myślowo, na poziomie abstrakcji.  Mało kto wie, jak one wyglądają, ponieważ zdjęcia przedstawiają zwykle bardzo dużo kamieni, jeszcze więcej śniegu i facetów lub kobiety ubranych w pomarańczowe lub czerwone kurtki puchowe.  Ale jako najwyższa góra świata Mount Everest żyje w naszej wyobraźni i kulturze, a jak dokładnie wygląda nie ma już takiego znaczenia.

W fotografii gór istotne jest to, że są bardzo widowiskowe:  pokiereszowane, kontrastowe,  tutaj mamy śnieg, tutaj mamy słońce, kamienie, drzewa – wszystko to działa na nasz wzrok w bardzo pobudzający sposób. Gdy krajobraz jest nizinny lub lekko pofalowany to szukamy w nim jakiegoś punktu zaczepiania, natomiast góry same w sobie już go dostarczają. Góry zawsze podniecają. Wystarczy spojrzeć, ile mamy w Tatrach turystów. Każdy chce dojść choćby do Morskiego Oka, wypić tam piwo, zrobić sobie zdjęcie z żoną w różowym dresiku i dziećmi i powiedzieć „byłem w górach!”.  Są góry, jest wyzwanie. To też swoisty element popkultury.

Czy pan chodzi po górach?

Niestety nie.  Bardzo to lubiłem w młodości.  Żałuję, ale wynika to z braku czasu. Uważam, że chodzenie po górach czy wyczynowa wspinaczka to coś takiego bardzo prawdziwego. Nie można oszukiwać, że się na górę weszło, jeśli się tego nie zrobiło. Tak samo albo się chodzi po górach albo nie.


Tagi: , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

UWAGA! Jeśli chcesz odpowiedzieć na wybrany komentarz kliknij przycisk "Odpowiedz" znajdujący się bezpośrednio pod tym komentarzem.

Komentarz

Możesz użyć następujących tagów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>