List od Herr Schella

hannsSą listy i Listy. Dla Emilio Previtaliego, Simone Moro i Davida Göttlera, którzy przymierzają się do zdobycia zimą Nanga Parbat drogą Schella (zresztą razem z chłopakami z Nanga Dream), list od Hannsa Schella z pewnością był Listem. A jak to wyglądało według Emilio, tłumaczy z włoskiego Mateusz Gątkowski.

„Dziś jest jeszcze zła pogoda. Trochę lepiej niż wczoraj, ale nadal jest niestabilnie, prognozy są złe do niedzieli. Przynajmniej dzisiaj nie pada śnieg, jeśli zacznie ostro śnieżyć, będzie to tragedia dla planu zdobycia Nangi. Nie wychodziliśmy z wczoraj namiotu prawie cały dzień, nie licząc kilku rundek na zewnątrz dla zaczerpnięcia powietrza. Powietrza i śniegu, chwilami padało mocno. Tu, gdzie znajduje się baza, jest ogromne płaskie dno doliny i poszedłem się po niej przejść, ruszyłem wczesnym rankiem na kilka godzin, by złapać trochę śniegu. Gdy rano pada śnieg nie jestem w stanie spać, budzę się i ogarnia mnie chęć by prószyło również na mnie. Podejrzewam, że to dlatego, że jestem narciarzem. Lubię iść na przechadzki bez plecaka, bez niczego, po kilku chwilach marszu łapię rytm i pozwalam płynąć myślom. Wydaje mi się, że myśli łatwiej odnajdują swoją drogę gdy pada śnieg i gdy ja podaję się rytmowi swojego oddechu. Odgłos mojego oddechu, wszystkie dźwięki, wydają mi się na wyciągnięcie ręki, bardziej plastyczne, gdy pada śnieg, trudno to wytłumaczyć. Gdy pada śnieg zdaje się, że dźwięki mają objętość, formę, wydaje mi się, że rozprzestrzeniają się z większą trudnością w powietrzu i z tego powodu lepiej je słychać. Gdy idę lubię słuchać odgłosu swoich kroków i poruszającego się śniegu. Szelest tkaniny moich spodni i łopot rękawów kurtki na wietrze. Może gdy pada śnieg dźwięki wydają się inne również z tego powodu, iż zwykle zakłada się kaptur na głowę i wszystkie dźwięki zostają złapane nie tylko przez małżowiny uszne, ale także przez kaptur. Kaptur na głowie jest formą anteny parabolicznej zbierającej wszystkie dźwięki znajdujące się dokoła, rodzajem wielkiego sztucznego ucha, może w domu lub w mieście trudno zdać sobie z tego sprawę, ale tutaj, w takiej ciszy, w nicości dźwiękowej tak czystej i przezroczystej, że różnica między kapturem a odkrytą głową jest najoczywistsza. Ale ok, nie chciałbym wydać się wam teraz szaleńcem.

Gdy wróciłem wczoraj do namiotu, byli tam David i Simone, którzy właśnie się obudzili i przygotowywali śniadanie. David przeczytał nam email, który otrzymał od Herr Hannsa Schella, austriackiego alpinisty, który w 1976 roku przeszedł jako pierwszy drogę, którą próbujemy pokonać na ścianie Rupal teraz, i która otrzymała jego imię. Herr Schell napisał niespodziewany, bardzo serdeczny i miły list. List nie tylko sympatyczny i przyjacielski, styl jego listu nie był ubogim i nieformalnym stylem typowym dla emaili, jego wiadomość była prawdziwym listem w starym stylu. Kto wie, ile teraz lat ma pan Schell? Jego droga tu na Nanga Parbat została pokonana w 1976, 38 lat temu. Ja w 1976 chodziłem do podstawówki. Styl w jakim napisał emaila, jak wytłumaczył nam David – list został napisany po niemiecku – jest starodawnie elegancki.

Wyobraziłem sobie pana Schella przy biurku, w pokoju, w swoim domu w Austrii, jak siada do komputera i pisze do nas. Wyobraziłem go sobie, jak poprawia krzesło, podskakując w charakterystyczny sposób na siedzisku, przesuwając się do przodu. Pan Schell. Wyobraziłem go sobie jak pisze stukając dwoma palcami w klawisze komputera, później czyta tekst ponownie, poprawia jakieś przymiotniki, kilka przecinków, czyta po raz ostatni, a następnie wciska przycisk „Wyślij”. Później wstaje, by wrócić do swoich spraw. Czy jest już na emeryturze, Pan Schell, czy jeszcze pracuje? Kto wie co robi? List to rzecz całkiem odmienna od wiadomości na Facebooku, od komentarzy na czacie, od smsów lub wiadomości na Twitterze, to rzecz, która nie ma nic wspólnego z ciągłym wzajemnym kontaktem, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni. Także tu w bazie pod Nanga Parbat, w dniach złej pogody, my pozostajemy ciągle podłączeni do reszty świata.

List taki jak ten od Herr Schella, to rzecz specjalna, starodawna, która dotyka cię głęboko, która roztacza w twoim wnętrzu przez bardzo długi czas przyjemność jej otrzymania i przeczytania jej, to rzecz jedyna w swoim rodzaju. Są takie listy, które po przeczytaniu pozostają w nas przez całe życie. Przynajmniej we mnie. Ten list, dla Davida, dla Simone i dla mnie, to jeden z takich listów. Jest szczególny. Nie wiemy, czy kiedykolwiek spotkamy się z Panem Schellem, ale fakt, że poświecił swój czas na napisanie do nas, sprawił, że połączył swój świat, swoją epokę, swoją historię z naszą.

David Göttler jako uczniak, pisze swój email do Herr Schella

David Göttler jako uczniak, pisze swój email do Herr Schella

David tego ranka szybko usiadł do komputera i odpowiedział, ale widać było, że przykłada się do pisania w sposób szczególny. Widać było, że to co pisał, nie było zwykłym emailem, takim jak wszystkie. Nie wiem co bym oddał, aby zobaczyć Herr Schella, gdy otrzymuje, a później czyta nasz list” –

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10152165906621726&set=a.62475476725.70071.606226725&type=1&theater


Tagi: , , , ,

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.

UWAGA! Jeśli chcesz odpowiedzieć na wybrany komentarz kliknij przycisk "Odpowiedz" znajdujący się bezpośrednio pod tym komentarzem.

Komentarz

Możesz użyć następujących tagów: <a href="" title=""> <abbr title=""> <acronym title=""> <b> <blockquote cite=""> <cite> <code> <del datetime=""> <em> <i> <q cite=""> <strike> <strong>